Krzysztof Olszewski

Dyrektor Technologii i Architektury Oprogramowania

Krzysztof Olszewski

Dyrektor Technologii i Architektury Oprogramowania

Już od dosyć dawna słyszymy jak dużo i intensywnie mówi się o innowacyjności. Dla nas polaków mówi się raczej w kontekście negatywnym, głównie przez to, że zajmujemy ostatnie miejsca w europejskich rankingach tejże właśnie. Z drugiej strony patrząc, może to być potencjalnie kontekst pozytywny, bo z ostatnich miejsc zawsze mamy duże szanse na znaczący skok do przodu.

Zauważmy, że powszechnie wiadomo, że nie brakuje nam polakom cech zwanych ogólnie „kombinatorstwem”, związanych z legendą polaka, który w każdej sytuacji znajdzie rozwiązanie. I choć w przypowieści o trzech osobach to Polak jest tym który „jedną kulkę zgubił, a drugą zepsuł”, nasze słabe wyniki w zakresie innowacyjności postrzegałbym bardziej przez pryzmat problemów historycznych, które to pomimo naszych cech narodowych zaprowadziły nas na tyły rankingu, co jestem pewien, będzie się z czasem zmieniać.

Nauczony doświadczeniem, postanowiłem poszukać w sieci i w niej zgłębić tajniki innowacyjności, gdyż domyśliłem się, że znaleźli się tacy, którzy zagadnienie rozłożyli na części pierwsze, po czym zbadali i opisali. Jak się potem okazało, aby stworzyć coś innowacyjnego, należy przebrnąć przez 6 etapów poniższego procesu:

6 etapów procesu innowacyjności

Schemat jest dosyć czytelny i w sposób oczywisty wynika z niego kilka ciekawych kwestii. Od razu widać, że mamy na początku 3 etapy, które są etapami związanymi z analizą aktualnej sytuacji. Zbieramy informacje, analizujemy je i staramy się po analizie wyciągać wnioski, dużo tu rozglądania się, patrzenia na świat z perspektywy badacza, próby zrozumienia co jak działa. Co ważne ostatni etap to wnioski, wnioski, które mają dać nam odpowiedź, gdzie w obecnej sytuacji byłoby miejsce na innowacje. Najpierw, co można by usprawnić, a potem jak można by to zrobić. Druga grupa etapów to etapy deweloperskie, wiemy już co, teraz szukamy rozwiązań, badamy różne możliwości, sprawdzamy scenariusze, po czym projektujemy i na końcu produkujemy i dostarczamy, czyli wdrażamy w życie. Co warto jeszcze zauważyć, to sprzężenie zwrotne, które pokazuje nam, że praktycznie z każdego etapu można wrócić do poprzedniego, lub któregoś wcześniejszego, przychodzą tu na myśl znane z technik zwinnych iteracje, i to jest dobre skojarzenie. Choć klasycznie „cofanie się” jest kosztowne, to czasem się opłaca i pozwala unikać brnięcia w kosztowne późniejsze etapy, kiedy we wcześniejszych coś zostało „położone”.

Co mnie zaskakuje, innowacje to nie jakiś przypadkowy przebłysk geniuszu po upadku jabłka, czy jakiejś eurece, to raczej wynik procesu poznawczo myślowego po doświadczeniu siły grawitacji czy siły wyporu, z wnioskowaniem, odwagą i determinacją do wdrożenia idei czy pomysłu w życie. Nie magia, fuks, trafienie, tylko wynik wykonania pewnej określonej pracy.

Jakie zatem wnioski. Podsumowując cały wywód, mogę jednego pogratulować a drugiego życzyć. Pogratulować tego, że nie brakuje nam w IT inteligencji oraz determinacji do wynajdywania tematów które można usprawnić, a życzyć konsekwencji w wdrażaniu własnych pomysłów. No i … w górę tabeli, w górę :).